wtorek, 2 listopada 2010

Picos de Europa .."zapal drzazgę albo dwie"..






























Legendy podają, że szczyty gór Kantabryjskich widoczne hen hen z wód oceanu kierowały swym skalnym zarysem stęsknionych stabilności żeglarzy ku ziemiom Starego Kontynentu..zwiastując kres wreszcie rejsu po rozchwianych bezkresach...
Stąd też i nazwa tych najwyższych w paśmie wierzchołków - Pikos de Europa.
Dotarliśmy, znaczy i nad ocean.
A ten siłą swych fal.. robił z nami co chciał.






4 komentarze:

  1. Prawie jak u mnie :) znaczy się, fale podobne :DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. dałabyś cynę jak je lód skuje kiedy..jakos tak naszla mnie mysl o zimowym spacerze brzegiem..:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A pewnie, że dam. Widok takich skutych brzegów i oblodzonych falochronów dla człeka z głębi lądu jest często zadziwiający :))

    OdpowiedzUsuń
  4. człek zatem czeka..lekko radośnie, tak jakoś..sobie:)

    OdpowiedzUsuń