środa, 10 listopada 2010

:) Góry z góry.

Mój pierwszy raz, kiedy na góry z góry przyszło mi spojrzeć, siedząc z nosem przy szybie samolotowego okienka - to był mój również pierwszy raz w chmurach i pułap lotu 10 tysięcy.
Zbliżając się do Kathmandu zamarłam nagle na widok skał wypiętrzonych ponad obłoki..
łzy w oczach...:)
moment ów bowiem zbiegł się z momentem, w którym to właśnie przegryzłam 'strączek zielonej fasolki' łapczywie wyłuskany z pokładowego dania Indiaairlines.., a ten okazał się być palącą jak żywym ogniem gardło po trzewia - czuszką.
Pomyślałam sobie...cóż naiwnością było by każdy uśmiech Losu przyjmować za szczery.
(zdjęcia Himek z góry - w wątkach 'Nepal')

tymczasem rozlatałam się niedługo po tem zdarzeniu niemało.
półroczny kontrakt w Norwegii - od marca do połowy sierpnia 2008 i system zmianowy - parę tygodni tam, parę dni w domu..
hmmm - górzyste, dzikie tereny, aż dziw jak chwacko wydarli dla siebie trochę miejsca i w tej litej skale tak żyją sobie..

marzec:




maj:






delegacja do Libii - maj 2010, cztery dni na północy głębokiego południa..
:) Alpy z okien samolotu:



4 komentarze:

  1. Gdyby nie samolot byłoby pięknie :)) bo latać, to ja jednak nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba coś już wspomniałam o moim ostatnim locie nad Alpami. To nie,Himki' ;-) , ale wrażenie też dech zatykające. Nie uwieczniłam ich ; brak aparatu ;-(((
    blue

    OdpowiedzUsuń
  3. gdyby nie samolot takiego widoku by nie uświadczył..właściwie:)..a mi cóż - przyszło przywyknąć do tego latania czas jakiś..wtedy.

    OdpowiedzUsuń
  4. wspominałaś Blue i przypomniałaś mi o kilku kadrach ustrzelonych w locie:)..

    OdpowiedzUsuń