w Afryce niejako znajomo..wydało mi się.
krajobrazy niewyraźne wszechobecnym kurzem,
wrażenie jakby czas płynął wolniej,
taka dalekowschodnia jakaś magiczna wykładnia niezwykłej zwykłości..mimo, ze to poludnie,
ale..nie tak mistyczna..
..nepalsko:)
w Libii zaistniałam cztery dni,
lądując w Tripolisie widziałam szczątki tego samolotu ichniejszych linii, który rozbił się kilka dni przed moim startem.
wrażenie ..dziwne - taki slow play i wstrzymany oddech..zgineli ludzie.
Kontrakt mojej firmy realizuje sie nad samym morzem.
Chlopaki stawiaja port, juz drugi :) od 16stu lat bez mała.
Niezle tempo maja chwaty.
Choc oddac im trzeba, ze latwo nie jest.
Biurokracja niczym u nas w latach szescdziesiatych.
Towar na budowe kombinuje sie jak za dawnych dobrych czasow, z calym tym znaym nam barwnym kolorytem podbijania pieczatek i temu podobnych spowalniajacych historii...
coż jednak - i w tych warunkach uaktualnianie okresowych szkolen bhp obowiazuje - stad tez moja tam obecność.
zatem przeszkolilam zasiedzialych nieco budowniczych w jedno przedpołudnie i resztę pobytu poświecilam zwiedzaniu.
ku zaskoczeniu było co:)
..się to czasem bywa scenariusze ułożą zadziwiająco mgiełkowo.
weźmy w tej Libii właśnie, dwa popołudnia woził nas pewien arabista,
wsiadal i wkladal swoją plytkę , ktora wypelniala szoferkę niezwykle
balsamicznie, tak jakoś czule przystająco i mile dla mnie...siedzialam wpatrując się w zamglone kurzem krajobrazy i uśmiechaly sie we mnie jakies nieobco tęskne klimaty...daleko bardziej dalekowschodnie niż te za szybą:)
spytałam aż co to za płytka..
- 'grupa nazywa się ..od słówka używanego w Indiach i Nepalu, oznaczjącego dzien dobry, dowidzenia i dziekuję ,,Namaste,,'
- ';)'