że jesienie..liryczne..delikatnie zaklęte w subtelność, staną i wypelnią swą wieczną melancholią..całą tę pustkę.. jak wielką by ona nie była.. we mgłach.
jesień idzie..
moja ulubiona - przyznam,
spokój jest jakiś w jesieni..wyciszenie i refleksja,
natura w ciepłych barwach płonie, brunatni się..
aż cichnie zupełnie i stygnie..
iść wreszcie można bez tłumów z plecakiem,
z wiatrem, a jeszcze lepiej pod wiatr,
z myślami mieć wreszcie chwilę własnymi zmierzyć się,
nawymyślać sobie miłych rzeczy jakiś lub zmyślić natręctwa by odeszły,
wtulić się można w płowe długie trawy na stoku
jak w lwie grzywy,
i poczuć tak przez moment znowu Tych, którzy odeszli.
psss :)
zdjęcia z przed dwóch lat,
tekst z przed roku,
sentyment co właśnie szkli mi sie w oku..
ponadczasowy..
jakiś.
Bo też listopad do rozmyślań i wspominek różnych jest najlepszy. Ale i tak czekam na grudzień.
OdpowiedzUsuńto tak jak Hela i Mati..:)zupełnie
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam w wysokich górach (poza Bieszczadami, dawno), ale ostatnio otrzymałam piękny prezent; podróż samolotem z Zurichu do Wa-wy wzdłuż Alp. Widok zapierający dech ;-)))
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia są piękne, budzą troszkę zazdrości..Może kiedyś i ja wydrapię się na jakąś 'poważną' górę ? ;-))
blue
wiesz Blue, miałam kiedyś jednego sympatycznego marudera na górskiej wyprawie, której e-hmm dowodziłam i na każdym pośrednim wzniesieniu upraszał mnie o zakończenie wydrapywania - bo przecież pięknie już tutaj:) powiedziałam mu wtedy: 'jak tu się zatrzymasz, to w życiu też się będziesz tak poddawał"..i wlazł na sam szczyt wtedy..i oznajmił: 'gdyby Dorota nie była taka uparta nie było by mnie tu z wami teraz"..i poczuł to co się czuje zdobywając 'górę - taką poważną' :) Co do Ciebie Blue - pewność mam, że dojdziesz jak tylko zamyślisz wyjść i poczujesz, że warto.
OdpowiedzUsuń