czwartek, 5 sierpnia 2010
Nepal - 'do siebie lecę:)' part one.
Na początek ludzie.
Oni tworzą atmosferę tego niezwykłego kraju.
Mają w sobie pokorę, spokój i wyjątkową łagodność..uśmiech.
Żyją prosto, bez zdobyczy cywilizacji, ale za to blisko tego czego u 'nas' jak na lekarstwo ostatnio - w poczuciu szacunku do wartości.
Do tych duchowych wartości, najprostrzych i najważniejszych, jak miłość, szacunek, współczucie...
I czuje się to tak po prostu wszędzie tam, czy to w gwarnej zakurzonej piskliwej od klaksonów stolicy, czy wysoko w chałupinach z kamienia, gdzie wiatr i cisza od gór...
Dla mnie miejsce mistyczne.
Wklejam zatem kilku ludziów: panią na zakupach w Kathmandu, panią niosącą opał w wiosce Khumjung (3790 m n.p.m.) i chłopczyka też opał niosącego - Pangbocze (4350 m n.p.m.)
...powiem tak - mija się ich i zatrzymuje się człowiek tak w sobie i pyta siebie: 'jakie ja mam powody by być smutną?'....:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja tylko mogę się pod tym wszystkim podpisać :)
OdpowiedzUsuńa ja dodam tylko, że to dla mnie 'aż' jest ..wielki 'AŻ' Ptaszaku:)
OdpowiedzUsuń