piątek, 6 sierpnia 2010

Nepal - 'do siebie lecę:)' c.d.

Namaste! (tak się pozdrawiają Nepalczycy)


zanim gory odsłonię, trochę Cię jeszcze (czytający mnie) przy ludziach zatrzymam i klimat Stolicy spróbuję oddać..
gwarne to miasto, pachnące kadzidełkami, mocno zakurzone...niemniej urok jak dla mnie baśniowy ma i przyznam się lądując w nim tego roku wzruszylam sie jakbym ..do siebie zdlądowywala po długiej przerwie...a nie w odwiedziny:)

po ulicach tłoczą się ryksze, taxówki, psy, krowy i ludzie ..na pozór bardzo nieskładnie, jakby bez reguł i nijakiego porządku.. słychać bez przerwy klaksony.
ale w tym chaosie - jest spokoj.. paradoksalnie jest w tym całym zgiełku ład i jakaś mistyczna harmonia...
trudno opisac to i znaleźć właściwe słowa...ale przyznam się odczuwam jakies wyciszenie w sobie, gdy poddaje sie odglosom i 'regulom' ruchu ulic Kathamndu...:)

lubie to miasto:)



2 komentarze:

  1. To takie dziwne, ale ja też czułam się tam tak, jabym znała to miejsce od zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. u siebie, w sobie, w duszy..wszędzie blisko tam:)

    OdpowiedzUsuń