otóż nie idzie..
płynie kołysząc się raz w jedną raz w drugą stronę..
jakby ziemi nie dotykał wcale..
tylko się nad nią unosił dostojnie.
jak za dotknieciem czarodziejskiej rożdżki, po ośmiu godzinach - bez mała czy też z niewielkim mała (kto by Tam czasem przejmowal się w ogole: ) ) jazdy lokalnym autobusem rejsowym, przenieślismy się jeszcze na południe Nepalu..
do Chitwan Park...tam gdzie słonie, nosorożce i ..hmm krokodyle :)
zobaczyć tam można jak żyją w naturze.. bo to nie zoo, tylko ich naturalne środowisko, a my staliśmy się na chwilę gośćmi w ich domach..
noo tak prawie..:)
słoń nie ma naturalnych wrogów, więc z jego grzbietu można było bezpiecznie spojrzeć na tę dzicz całą..
Byliście w tym samym miejscu? Zwierzaki wyglądaja tak samo ;)
OdpowiedzUsuń:)..yhmmm, a z Bożenką zajęłyśmy ten sam nawet apartament...jaszczurka w oknie i pod prysznicem też była..:))))))
OdpowiedzUsuń