..stanie w oknie ma jakiś w sobie spokój. Nie obliguje do wyjścia, można przecież tylko popatrzeć.
Nie chodzi o słabość w bezruchu..stoi o niekonieczność ruszania się w ogóle..
o bezpieczne ciepło, rozpoznane wnętrze, w którym się jest, swiadomość umiejscowienia..
o snucie wizji tego gdzie i dokąd..
z poczuciem , że kiedyś
..jeszcze nie teraz ..hmm :(
..dobrze, że nie teraz ..uff ;)
..szkoda, że nie teraz ..uuu,
a teraz tylko stoję i patrzę..nic nie muszę.
hmm - kto by pomyślał, że jak już (?:)) będę dorosła tęsknie zamarzę by znowu być dzieckiem..
Im jestem starsza, tym bardziej doceniam okres dzieciństwa, chociaż nie zgadzam się z tym, że był on beztroski, ja swoje troski miałam, jak to dzieci miewają, ale chętnie zanurzyłabym się w cieple tamtych dni. Czasem to robię, we wspomnieniach :)
OdpowiedzUsuńz dzieciństwa pamietam, w tym typie, dwie troski - najpierw, ze szkoda że nie jestem zwierzęciem, bo im to dobrze..potem ,że szkoda że nie jestem dorosła, bo wiele mogą.. zdarza się, myślę. że miewa się świadomość jak jest będąc tutaj i nie kusi by było się gdzie indziej..:)
OdpowiedzUsuń